środa, 1 maja 2013

Radziecki okręt Murmańsk

Jakiś czas temu przekopywałem internet w poszukiwaniu różnych wraków sterczących ponad powierzchnia wody. Są nawet w Polsce i o nich też napiszę ale to później. Dzisiaj przedstawię historię radzieckiego okrętu Murmańsk. Jego pierwsze i drugie życie z czego to drugie okazuje się ciekawsze. Ale po kolei:

Radziecki lekki krążownik typu Swierdłow został zbudowany w 1955 w czasie zimnej wojny. Pozostawał w służbie aż do 1992 roku patrolując Morze Norweskie oraz Morze Barentsa. Oczywiście macierzystym portem był (a jakże) Murmańsk. We wspomnianym 1992 okręt wycofano ze służby i wystawiono do przetargu na złomowanie. Czynu tego podjęli Hindusi z bliżej nieznanej firmy. Murmańsk wzięto na hol w celu przetransportowania do stoczni złomowej w Indiach. Jednak, jak niektórzy miłośnicy statków twierdzą, nasz bohater nie chciał "umrzeć" w taki sposób. Na północ od Lofotoen linka holownicza pękła i wrak po dobie „zaparkował” tuż przy wiosce rybackiej Sorvaer na południu wyspy Finnmark. Hindusi po oględzinach stwierdzili, że wydobycie go i ponowne odholowanie jest nieopłacalne, Rosjan to nie obchodziło, bo to już nie ich statek i takim właśnie sposobem Murmańsk został tam, gdzie osiadł. A rzecz się miała w Wigilię 1994.

Lata mijały a Murmańsk na stałe wkomponował się w krajobraz fiordów. Mało tego stał się swego rodzaju atrakcja turystyczną. Pewna grupa rosyjskich turystów przywiozła nawet flagę i zamontowała na jednej z wież. Równolegle powstawały legendy, co skrywa wrak. Rybacy podawali sobie historie o rzekomych radioaktywnych beczkach przewożonych na statku. Turyści się cieszyli a miejscowi bali się skażenia. w 2000 roku oficjalnie uznano, że okręt stanowi zagrożenie biologiczne.
W latach 2006-2007 zlecono badania pod kątem promieniowania i stwierdzono śladowe ilości substancji radioaktywnych ale dopiero rok później władze Norwegii stwierdziły, ze trzeba działać. Murmańska trzeba wydobyć. Przetarg wygrała firma AF Gruppen. Tyle, że krążownik był bardzo skorodowany więc jakiekolwiek wydobycie w jednym kawałku nie miało szans. Trzeba było pociąć go na miejscu.

Inżynierowie z AF Gruppen postanowili zbudować wokół wał, po czym wypompować wodę. Prace nad basenem zaczęły się w 2009 a zakończyły w kwietniu 2012. Wtedy to okręt ponownie wynurzył się na powierzchnię. Dzisiaj po Murmańsku nie ma śladu. Zostały tylko zdjęcia.
Zdjęcia pochodzą z AF GROUP - Polska i TVN24

Film 1  Film 2

niedziela, 14 kwietnia 2013

P-39 Airacobra znaleziona pod Warką

W dzisiejszym artykule przybliżę wam historię znaleziska z regionu radomskiego. Chodzi tu o szczątki radzieckiej Airacobry. Tak, wiem, ten samolot był produkcji amerykańskiej ale duża część produkcji została przekazana do ZSRR. No i właśnie taka radziecka Airacobra według miejscowych została zestrzelona nad Warką. Pilot usiłował wylądować na łące w Boguszkowie. Maszyna runęła na skarpę rowu, uderzyła przodem kadłuba o ziemię, i przewróciła się do góry kołami. Przez jakiś czas po wojnie samolot leżał jeszcze na łące, z czasem się zapadł w bagno.

Właściciel pola zwrócił się z inicjatywą wydobycia wraku. Przyjechały ekipy z Muzeum Orła Białego w Skarżysku oraz Muzeum Lotnictwa w Krakowie. Okazało się, ze wrak znajduje się w całości około 2 metrów pod ziemią. Metr pod powierzchnią lustra wody można było dotknąć przewodów elektrycznych, elementów wyposażenia oraz przedziału silnika.
Samolot miał trafić docelowo do mającego powstać w okolicy muzeum-skansenu. Stąd też nie był wydobywany. A jedynie oznaczono miejsce spoczynku samolotu na mapie. Ta akcja miała miejsce we wrześniu 2009.

Próbę wydobycia wraku podjęto dopiero w listopadzie 2011. Zaczęto wypompowywać wodę i wtedy to okazało się, że samolot jest we fragmentach. Wydobyto doskonale zachowany silnik, piastę śmigła wraz z jedną łopatą oraz działkiem 37mm. Oprócz tego wiele innych mniejszych części. Okazało się, że jakaś grupa miłośników-amatorów próbowała wcześniej nieumiejętnie wydobyć wrak na własna rękę. Prawdopodobnie był to ktoś obecny podczas oznaczania pozycji wraku. Samolot rozszarpywano koparką i porozrywano linami. Nielegalne prace trwały podobno dwa tygodnie. Łupem złodziei padł ogon i goleń podwozia (tych nie było pod ziemią). Czy zostaną złapani i ukarani, to nieistotne. Zniszczyli niepowtarzalny zabytek. Na koniec jeszcze dodam, że wyciągnięte elementy zostały przewiezione do Krakowa, gdzie są poddawane konserwacji. Tutaj można obejrzeć zdjęcia fragmentów a poniżej krótki film nagrany podczas wypompowywania wody. Widoczna łopata śmigła oraz wykrzywiona lufa działka.